Barwny ślub i rustykalne wesele w Błażejówce. Plener na koniec lata.
By Katarzyna Skierkowska / 25 października 2019 / plener ślubny,reportaż,ślub,ślubne, fotografia ślubna / 0 CommentsPełnia bardzo upalnego lata. W powietrzu gotują się emocje podekscytowania. Czuć nadchodzącą burzę, która pojawi się z oczyszczającą ulewą. W końcu to jeden z najbardziej wyczekiwanych dni, co widać, na każdym kroku podczas przygotowań. W tym skłębieniu drobnych a ważnych zdarzeń wyłapuję pierwsze kadry do historii z dnia ślubu Małgosi i Tomka.
Urok przygotowań, to detale, wszystkie subtelności, które budują klimat dnia ślubu. Oddają jego charakter. I portrety, te z uśmiechem, błyskiem w oku…Piękno w krótkiej chwili. Małgosia zaraz wystąpi w swojej wymarzonej, nietuzinkowej sukni.
Dekoracja kaplicy w Sulbinach, zgodnie z zamysłem sióstr, miała oryginalny, sielski i surowy charakter. Do ołtarza Małgosię prowadził tata, a obrączki niosła chrześnica panny młodej. Tej osóbki pełno było podczas mszy.
Koniec ceremonii zamknęła ulewa, która trochę pokrzyżowała plany z konfetti. Dlatego każdy udał się od razu na miejsce przyjęcia i tam oczekiwał z życzeniami na przywitanie pary nowożeńców. Goszcząc się szampanem z Prosecco van Picobello. Bardzo fajna opcja drink baru z pyszną lemoniadą na upalny dzień.
To było barwne, rustykalne, huczne wesele. Takie z przytupem i nawiązaniem do kultury łowickiej. Z zapachem siana, letnią ulewą, gorącą nocą, musującym prosecco. Choć sama nie należę do fanów tradycyjnej, głośnej zabawy do białego rana, to dobrze fotografuje się ludzi odnajdujących się doskonale podczas swojego wesela. Gdy widać, że świętują dzień ślubu z radością. Po raz drugi robiłam zdjęcia na weselu w Błażejówce i podobny jak wtedy temperament był na parkiecie.
W dniu ślubu dwa razy wychodziliśmy na zdjęcia portretowe. Jedne jeszcze przed zmrokiem, a drugie już po, z klimatem ciepłych świateł wokół Błażejówki. Na początek były zdjęcia z autem, ze świadkami i znajomymi.
Na plener Małgosia z Tomkiem zdecydowali się, gdy zobaczyli już zdjęcia z dnia ślubu. Umówiliśmy się na termin z końcem lata i udało się jeszcze złapać sporo słońca. Spodobało mi się to, że Małgosia włączyła do swojej stylizacji elementy, na które czasem nie starcza odwagi w dniu ślubu. A dodają nowego charakteru, bardziej swobodnego.
Zdjęcia zakończyliśmy przy domu rodzinnym Małgosi, gdzie udało się zwabić na moment konie na sam zachód słońca.