Marta i Marcin
By Katarzyna Skierkowska / 16 listopada 2019 / / 0 CommentsWiele dobroci zadziało się w dniu ślubu Marty i Marcina. Zaczynając od cudnych detali, którymi można było nacieszyć oko. Przez esencję, którą są szczere emocje. Te płynące prosto z serca wypełnionego miłością i radością. Jestem wdzięczna, że mogę być częścią tak wyjątkowych ślubów. Naturalnych, przygotowanych z ogromem serca.
Pierwsze detale, to szkatułka od hagal.net, subtelna papeteria z pracowni She makes – piękna zapowiedź ślubu pod znakiem wrzosów. Dodatki i stylowy garnitur Marcina od Zacka Romana.
Dbałość Marty o detale jest wyjątkowa, więc wszystko było dopracowane już od wejścia. Moją uwagę przykuły złote buty marki Bocage i pierścionek, który okazał się prezentem od babci. A od promiennej Marty, w wianku stworzonym przez kwiatoczułe, trudno było oderwać wzrok.
Miejsce pierwszego zobaczenia się w dniu ślubu miało rangę szczególną podczas całego dnia. Zostało zaaranżowane w ogrodzie, przy sali. Dla pary ten intymny moment był najbardziej wzruszającym. Tutaj spotkałam się też z pierwszym elementem diy – samodzielnie odrestaurowanym stolikiem.
Miejsce ślubu to kolejny zachwyt…Urzekające jest otoczenie kościoła w Podkowie Leśnej, gdzie z końcem lata kwitły jeszcze obficie róże. Udało mi się też spotkać pawia. Bo na co dzień pewnie bardziej swobodnie spacerują dostojnie po dziedzińcu. Do tego przyjemna, jasna kolorystyka, trochę egzotyki i stylowa, udekorowana przez siostrę Marty dawna Warszawa, którą podjechali pod kościół. Wszystko ze sobą zgrane.
Przyjęcie w stylu rustykalnym miało bardzo kameralny charakter. Odbyło się w drewnianym lokalu, który nie ma przeznaczenia weselnego. A okazał się bardzo dobrą przestrzenią na zagospodarowanie jej własnymi pomysłami. Przywitanie radosnych nowożeńców odbyło się na zewnątrz.
A detale w miejscu przyjęcia miały ogromy urok. Te spod znaku diy jak drewniana tablica i numery stołów wykonane przez pana młodego, czy część dekoracji z wrzosów. Kwiaty od @kwiatoczule, czy piękna papeteria od @shemakesstudio, grafika od @pannalola i księga gości od @papierowesztuki. Ciepłe oświetlenie lampek i żarówek, czy drewniane dodatki jak napis miłość. W końcu tablica ze zdjęciami z wrzosowej sesji narzeczeńskiej, którą zrobiliśmy przed rokiem. I był klimat!
Po wzniesieniu pierwszego toastu przyjęcie rozpoczął pierwszy taniec, na który zaplanowane było konfetti…I udało się je wystrzelić, tylko właściwie już po pierwszym tańcu. Nie stanowiło to jednak najmniejszego problemu. Wywołało za to kolejną porcję uśmiechów, których w tym dniu było wyjątkowo dużo. Przy tym suknia Marty uszyta specjalnie dla niej w Atelier Juliette wspaniale układała się w tańcu.
Był też moment wzruszeń, podczas przemówienia przyjaciela Marcina ze szkolnej ławy…
A w dalszej części kontynuacja zabaw, rozmów rodzinnych, życzenia urodzinowe i w końcu nastrojowe zdjęcia z zimnymi ogniami. Oczepiny z odcinaniem wstążek przy bukiecie. Bardzo przyjemnie upłynął mi czas fotografowania podczas tych niespiesznych zdarzeń. W nastrojowym otoczeniu, z życzliwymi ludźmi, także z duetu @lynx_creatives, który tworzy cudne filmy o miłości.